Dużo napisano o aktywności obywatelskiej młodzieży. Owszem, należy zaopatrzyć ją w wiedzę, dlaczego warto angażować się społecznie. Owszem, należy ukazać korzyści płynące z możliwości współdecydowania o środowisku społecznym w miejscowości zamieszkania. Nie da się jednak zrobić pierwszych kroków bez błędów i porażek, trzeba liczyć się z tym ryzykiem.
Niepowodzenia zdarzają się nawet doświadczonym dorosłym. Nie zawsze wynikają z winy osoby podejmującej działanie. Wystarczy wypadek losowy czy pojawienie się nagle nowych okoliczności, kiedy brak czasu na zmianę planów, aby dopasować działanie do realiów. Ryzyko jest wpisane w każdą aktywność, ale czy z tego powodu trzeba zakładać, że się nie uda, bo ja nie mam wiedzy, doświadczenia i zaczynam działać bez przygotowania?
Dając banalny przykład: nikt nie nauczy się jazdy na rowerze, jeśli na niego nie wsiądzie. Im wcześniej, tym lepiej.
Po pierwsze: młodzież może zaczynać w bezpiecznych warunkach – pod okiem nauczycieli czy osób opiekujących się wolontariuszami w organizacji. Od młodzieży nie wymaga się kompetencji równych kompetencjom osób dorosłych. Prawidłowo prowadzony wolontariusz nigdy nie jest zostawiony sam sobie.
Po drugie: z większą pewnością siebie i odwagą wynikającą z nabytych umiejętności młody człowiek podejmie odpowiedzialne zadania w przyszłości. Jak powiedziała Milena, wolontariuszka w lubelskich organizacjach pozarządowych:
– Nie stresuje mnie, gdy zrobię błąd pracując w wolontariacie. Rozumieją mnie i pomagają go naprawić. W pracy pewnie nie potraktowano by mnie z takim zrozumieniem, bo tam wymagają konkretnych umiejętności.
Oczywiście nie znaczy to, że można sobie pozwolić na byle jakie wykonywanie podjętych obowiązków, bo „nikt mi nic za to nie zrobi”. Tymczasem często błędy i porażki są często skutkiem zaniedbań, nie zawsze świadomych. Dariusz Wolanin, animator młodzieżowych inicjatyw, zauważa:
– Młodzież ma często tendencje, by patrzeć wybiórczo, nie zwraca uwagi na szerszy kontekst danego działania. Skupia się tylko na własnych szczegółowych zadaniach nie wnikając, o co szerzej w tym chodzi. Zaangażowanie nie jest pełne, zdarza się że młodych cechuje powierzchowność. Często robią wszystko „po łebkach”, nieuważnie. Nie mają jeszcze zrozumienia, dlaczego zlecane im zadania są ważne. Podchodzą do nich z postawą „Po co mi to?”. Męczy ich systematyczność, brak atrakcyjności powierzonego zadania. Często mamy do czynienia z „pokoleniem Facebooka i Instagrama”: rzeczywistość musi być atrakcyjna, kolorowa, zmienna. Inaczej szybko się nudzą.
Można wywnioskować, że młodzież stoi przed koniecznością powrotu do realiów. Życie i praca wymaga systematyczności, wysiłku. Część zadań musi być wykonywanych powoli i dokładnie, a chociaż wydają się monotonne, są niezbędne i nie mniej wartościowe.
Dariusz Wolanin zauważa też:
– Młodzież zniechęca się po pierwszej porażce. Jak reagować, gdy młodemu człowiekowi coś się nie udaje? Nieraz nasza pierwsza reakcja to pretensje. Czasem młodzi traktują upomnienia jako czepianie się, ale pamiętajmy, że młodzieży zawsze trzeba dawać szanse, jeśli wykorzysta już wszystkie, należy stworzyć kolejne.
Podobnie wypowiada się Anna Maciąg – Pazik, mama z dużym doświadczeniem wychowawczym:
– Jestem rozdwojona między emocjami a rozumem. Rozum od razu chce skrytykować błędy, ale uczucia podpowiadają, żeby nie skupiać się zna porażce, wzmocnić, pocieszyć. Krytyka jest pierwszą nasuwającą się reakcją, ale czasem to ja przepraszam.
Wynika z tego, że młodym ludziom zawsze łatwiej wybaczyć niż dorosłym, od których wymaga się dojrzałej postawy, samodzielności i kompetencji. Poza tym osoby pracujące z młodzieżą przekazują jej odpowiedzialność z pełną świadomością, że prawidłowe wywiązanie się z obowiązków zależy od obu stron.
Czy niepowodzenia czemuś służą? Istnieje przysłowie: „Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło”. Nie zawsze można się z tym zgodzić, na pewno jednak porażki są dla młodego człowieka nauką. Tylko w świecie wirtualnym istnieje szczęśliwe zakończenie, bohater ma kilka żywotów, jego błędy nie mają daleko idących następstw, a to, co nam się nie podoba można po prostu wykasować. W naszej rzeczywistości jest inaczej i młodzież musi ten fakt sobie uświadomić. Umiejętność radzenia sobie z emocjami ułatwi podnoszenie się po niepowodzeniu i zaczynanie na nowo.
Co można doradzić młodym ludziom? W razie niepowodzenia nie warto złościć się na siebie, na świat, ani na dorosłych, którzy wskazują błąd. To trudne, bo rozczarowanie, złość, poczucie winy są niemal nie do uniknięcia. Mało jest osób podchodzących z całkowitą obojętnością do swojego postępowania i jego skutków. Dobrze byłoby omówić problem i dojść do tego, jak naprawić sytuację. A przede wszystkim, gdy emocje opadną, przemyśleć, co można zrobić lepiej, inaczej. Poradzić się dorosłych, gotowych wesprzeć w trudnościach i nigdy się nie poddawać. Nie bać się zacząć od nowa. Samo zrobienie pierwszego kroku już jest aktem odwagi. Każda czynność nowa, każde nowe doświadczenie nie pozostaje bezowocne, nawet jeśli nie wszystko układa się tak, jak sobie wymarzyliśmy. Ale trzeba mierzyć wysoko, starać się osiągnąć najwyższy cel, a wtedy jeśli nie wszystko nam wyjdzie, zawsze zostanie jakiś wartościowy efekt. Lepiej dokonać czegokolwiek niż nie podjąć wyzwania.
Artykuł powstał w ramach projektu „Jesteśmy młodzi – o obywatelskość nam chodzi!”, który jest realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG.
Elżbieta Mielniczuk
Fundacja Bliżej Pasji