Jak rozpoczęła się moja przygoda z wolontariatem?
Ponad 10 lat temu sąsiadka poprosiła mnie o pomoc. Była chora.
Wykupiłam jej leki i od tej pory pomagałam jej, aż do jej śmierci…
Tak rozpoczęły się moje działania jako wolontariuszki.
Od 4 lat jestem związana z moją podopieczną, matką mojej Śp. koleżanki.
Ten wolontariat jest piękny, ale i trudny. Moja podopieczna nie może pogodzić się ze śmiercią swojej córki. Częste spotkania, pobyt na cmentarzu, na mszy św., dają mi wielką radość, ale jednocześnie i smutek, że nie mogę dotrzeć do podopiecznej przez tyle lat, aby mogła pogodzić się z tym faktem.
Możliwość pomocy realizowanej w różnych formach sprawia mi radość. Poprzez wolontariat nauczyłam się większej empatii do ludzi potrzebujących pomocy, ale też otrzymałam dużo radości od podopiecznej, która zaczęła się interesować moim zdrowiem
i doradzała mi co mam robić ze sobą, aby o siebie zadbać.
Po tylu latach wolontariatu wiem, że była to mądra decyzja i potrzebna. Nie można żyć tylko dla siebie i nie dostrzegać ludzi, którzy potrzebują pomocy.
Artykuł powstał w ramach projektu "Wzmacniamy wolontariat lokalnie" jest sfinansowany ze środków Narodowego Instytutu Wolności - Centrum Wspierania i Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Korpusu Solidarności - Rządowego Programu Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Systematycznego na lata 2018-2030